=== Robsik's Blog on WordPress ===

4 grudnia 2007

Leginsy zimowe RP

Legginsy ocieplane z membraną firmy Runners Point Legginsy te zakupiłem na allegro za jedyne 55 PLN. Słowem: okazja. Biorąc pod uwagę, że nie miałem innego sprzętu do biegania, była to dla mnie doskonała opcja za nie duże pieniądze. Opis przedmiotu na allegro oczywiście zachęca do zakupu, że super i hiper i w ogóle. Oczywiście miałem wątpliwości, bo wiem, że tanio nie zawsze jest ok. Ale kupiłem. Od tego czasu dostałem już kilka zapytań innych użytkowników z allegro, ile te spodnie są warte, jak się sprawuję i co ważniejsze: czy rzeczywiście warto wydać 55 PLN na te spodnie? Ponieważ nigdzie indziej nie znalazłem opinii, ani artykułu o tym sprzęcie, postanowiłem wyjść naprzeciw takiej potrzebie i opisać jak mi się sprawują te spodnie. Od czasu zakupu przebiegłem w nich 160 kilometrów. Dużo i nie dużo. Jestem początkującym biegaczem, więc dla mnie to dość dużo. W między czasie miałem okazję także pobiegać w spodniach Adidasa z systemem ClimaWarm. Będę więc bazował na tychże sprzętach przy omawianiu pewnych właściwości. Pierwsze wrażenia: Pierwsze wrażenia miałem dość mieszane i zarazem śmieszne. Wynikało to z tego, że tego typu spodnie (czyli legginsy) zakładałem na siebie po raz pierwszy. Dość szybko więc się przekonałem, że spodnie należy naciągać od dołu do góry. Przyleganie spodni jest tak dobre, że jeżeli próbuje się naciągnąć za mocno, zaczynają trzeszczeć w szwach. Ale pomimo mojej nieznajomości tematu udało mi się nie rozerwać na pół tych legginsów. Jak się czułem po ich włożeniu, to już każdy może sobie wyobrazić, jeśli choć raz wkładał takie cudo na siebie. Przez pierwsze dwie minuty walczyłem ze samym sobą czy wyjdę w nich na trening czy nie. W ramach tej wewnętrznej walki postanowiłem więc sprawdzić jak się w tych legginsach rusza człowiek. Zrobiłem kilka przysiadów – doskonale! Spodnie w okolicach kolan są tak elastyczne, że zupełnie nie przeszkadzają w przysiadach – jakby ich nie było! Natychmiast przeszedłem do ćwiczeń rozciągających. Tu okazało się, że jeszcze za dobrze nie naciągnąłem spodni. Poprawiłem i już było ok: rozciąganie w każdą stronę było czymś nadzwyczajnym! W ogóle nie ograniczały ruchów! To mnie przekonało ostatecznie – trzeba iść na trening! To i poszedłem… Pierwszy bieg: Pierwszy bieg był nadzwyczajny! Do tej pory biegałem w dresach Adidasa z podszewką. Te były na tyle lekkie, że czasami sprawdzałem, czy rzeczywiście jeszcze mam je na nogach. Przebiegłem ponad 5 kilometrów w tempie 5:46, gdzie do tej pory średnio wychodziło mi ok. 6:30 do nawet 7:00! Tempo miałem więc super szybkie jak na moje początki. Trudno powiedzieć czy to była kwestia uniesienia i radości z nowego sprzętu, ale niezaprzeczalnym było to, że się w tym bardzo lekko biega! Dalsze biegi: No i tu dopiero zaczęły się prawdziwe testy legginsów. Jak już euforia opadała, zacząłem się przyglądać im bliżej. Później nabyłem spodnie Adidasa ClimaWarm, sprawdziłem jak się sprawują, i ponownie wróciłem do Runners Point. Teraz już wiedziałem o nich więcej i mogłem je lepiej ocenić. I oto moje spostrzeżenia. Wykonanie Spodnie uszyte są na pewno bardzo solidnie. Pomimo mojego pierwszego nieumiejętnego nakładania, gdzie w szwach trochę pozgrzytało, spodnie nadal są całe i nie widać ubytków. Duży plus! Świetnie zostały także przemyślane, jeżeli chodzi o ergonomię. Z tyłu znajduje się kieszonka na drobiazgi. Chociaż właściwie na drobiazg, bo niestety nie jest duża. Do tej kieszonki nie daje rady schować telefonu Nokia N95, gdzie jest mniejsza nawet niż Nokia 6680. Moje klucze od auta mieszczą się, ale chwilę mi zajmuje aby je tam ułożyć. Słowem mogłaby być jednak nieco głębsza. Ciekawym natomiast patentem jest to, że kieszonka jest szeroka, chociaż przy bardzo wąskim suwaku. Można więc niektóre batony energetyczne upakować po bokach. Sięganie do nich jednak nie należy do łatwych zadań i raczej powinno odbywać się już w postoju – większa szansa na powodzenie. Kieszonka tu pełni jeszcze jedną rolę: to w niej znajduje się metka. Doskonale przemyślane, bo metki z reguły potrafią podrażnić skórę lub przytrzeć – tu nie ma takiej możliwości. Odblaski Na przedniej stronie spodni znajduje się odblaskowe logo RP. Niestety logo te jest dość słabej jakości i po miesiącu czasu zaczęło się już odklejać. A szkoda. Często biegam po zmierzchu, więc taki element odblaskowy warto przecież mieć. A jak już jesteśmy przy elementach odblaskowych, to trzeba przyznać, że w tych spodniach jest niestety zbyt skromnie. Jedyne odblaski jakie jeszcze można znaleźć w tych spodniach to wykończenie suwaków na dole spodni. Suwak zasuwa się na tyle nogi, więc mamy w tym przypadku odblask jedynie na tylnej części spodni. Trochę mało, więc trzeba się ratować albo bluzą z odblaskami albo kurtką. Membrana Legginsy te są ocieplane. To nie podlega dyskusji – są rzeczywiście ciepłe i czuć, że grubsze niż standardowe (porównując np. z Adidasami). Do biegania jednak w trudnych warunkach to nie wystarcza. Dlatego te spodnie zostały doposażone w tak zwaną membranę (widoczne na zdjęciu jako lekko skrzący się materiał na górze i fragment na dole). Membrana ma za zadanie chronić przed wychłodzeniem nawiewnych części nóg i mięśni spowodowanym zimnym wiatrem. Ta część spodni trzeba zdecydowanie przyznać, sprawdza się fantastycznie. Rzeczywiście w dość wietrzną pogodę i w temperaturze nawet poniżej zera nie odczuwało się tak strasznie nawiewającego zimnego powietrza. Ma to rozwiązanie jednak swoją cenę. Z moich obserwacji wynika, że membrana nie jest powłoką klasycznie oddychającą – nie działa tak jak system ClimaWarm w Adidasie. Po każdym z treningów mam wrażenie, że wilgoć jest odprowadzana w bardzo niewielkiej ilości. Dopiero treningi bardzo intensywne pozwoliły mi zauważyć jak system wymiany wilgoci działa w spodniach RP. Transport wilgoci Wilgoć nie jest wysysana na zewnątrz tak jak ma to miejsce w ClimaWarm. Tu wilgoć jest transportowana do miejsc specjalnych, z których dopiero transportowana jest na zewnątrz. Są więc miejsca gdzie spodnie po treningu są na zewnątrz wręcz mokre i te, które są niemal zupełnie suche (przynajmniej dotykając po zewnętrznej stronie spodni). Takie rozwiązanie sprawia niestety, że prawie zawsze nogi pod spodniami są po prostu spocone, ale za to nie mokre w sensie, że cieknie od potu. Nadmiar wilgoci jest odprowadzany do miejsc, które uznane są za bezpieczne. Wszystko po to, aby nie odprowadzić wilgoci do miejsc, które w kontakcie z zimnym wiatrem mogłyby zdecydowanie obniżyć odczuwalną temperaturę i doprowadzić do szybkiego wychłodzenia mięśni. Ostatecznie jest więc to bardzo ciekawie przemyślany system transportu wilgoci na zewnątrz, zoptymalizowany do biegania w trudnych warunkach. Można więc postawić tu również plusa. Na jaką pogodę? Zapyta więc pewnie jakie to są te trudne warunki? Moje bieganie dotknęło kilka razy 0 stopni Celsjusza i dwa razy ok. -3. Na dziś więc trudno jest jednoznacznie określić do jakiej temperatury można w tym biegać. Przy -3 stopniach, na początku było dość chłodno, więc może się okazać, że przy temperaturze poniżej 5 stopni, może być wymagana dłuższa bielizna oddychająca jeszcze pod legginsy. Ale to się okaże do końca tego roku, jak zima łaskawie zechce przyjść :). Pranie Tu testerem okazała się moja żona, które postanowiła nieco poeksperymentować. Ja dowiedziałem się po fakcie :). Na metce mamy napisane, aby prać w temperaturze 30 stopni. I tego się trzymajmy. Prane w tej temperaturze na pewno zachowają swoje właściwości długo. Małżonka jednak stwierdziła, że 40 to też nie jest dużo i przy drugim praniu wypróbowała swoją hipotezę. Tu już spodnie nie pozostały obojętne na takie traktowanie. Biegając w nich, w zasadzie nie straciły swoich właściwości, ale wizualnie można zauważyć już różnice. Membrana lekko się rozciągnęła, tworząc takie zlepki materiału, ułożone wzdłuż spodni. Na szczęście po założeniu, to wszystko rozciąga się i już tak tego nie widać. Jednokrotne więc upranie w 40 stopniach jeszcze tragedii nie zrobiło, ale zdecydowanie warto tu się trzymać tych 30 stopni, o których wspomina producent spodni. Minusy Podstawową wadą, którą zauważyłem i może być przyczyną skrócenia żywotności spodni, to dość dziwne „mechacenie” się materiału w kroku. „Mechacenie” piszę w cudzysłowie, bo ten materiał robi się po prostu jak papier ścierny. Mam obawy, że taki stan może doprowadzić do samo przetarcia się kroku, a w końcowym efekcie sprawić, że albo będą potrzebne łatki, albo nowe spodnie (obstawiam jednak to drugie!). Druga wada to jest już jedynie kwestia estetyki spodni: na dole niemal zawsze się marszczą, co nie zawsze wygląda ładnie. Na zdjęciu także widać ten efekt i w moim bieganiu występuje prawie zawsze (ale bieganie w końcu to nie rewia mody, nie? :) ) I jeszcze jedna drobna wada, o której już wspominałem: słabej jakości logo z przodu spodni, które po ok. miesiącu się odkleja (nawet bez prania!). Suma Podsumowując ten artykuł, za 55 PLN dostajemy wystarczająco dobre spodnie do biegania. Przynajmniej z punktu widzenia takiego amatora jak ja. Legginsy nadają się do biegania w trudnych warunkach atmosferycznych, głównie jesień i wiosna i na pewno część zimy. Ich ciekawy system transportu wilgoci na zewnątrz jest tak skonstruowany, że nawet po biegu można jeszcze śmiało się wychłodzić bez konieczności zakładania dodatkowych spodni, np. w oczekiwaniu na wyniki, lub stojąc w kolejce po medal (przecież i tak się zdarza, co nie?). Boli czasami brak większej ilości odblasków i ew. wstawek kolorowych. Ale z tym da się żyć. Producent I na koniec słowo komentarza o firmie: firma w Polsce jest chyba raczej mało znana. Jest to niemiecki producent ubrań sportowych do chodzenia, biegania i innych. Producent ten też jest doskonale znany w Wielkiej Brytanii. Można więc domniemywać, że wie co i jak robić w tej branży. Zdecydowanie godny uwagi społeczności biegającej.

Brak komentarzy: