=== Robsik's Blog on WordPress ===

31 stycznia 2012

Błądzące kule...


Kolejny ciekawy temat z książki pana Karla Kruszelnickiego:

Co dzieje się z wystrzelonymi kulami w ramach wiwatowania (najczęściej strzelane do góry)?

Problem zastanawiał mnie już kiedyś ale widząc podobne akcje na filmach doszedłem do wniosku, że po wytraceniu prędkości jako spadające nie stanowią już problemu. Okazuje się, że myliłem się.

Wiwatowe strzelanie związane jest najczęściej z prędkością wylotową kuli na poziomie 3 tys. km/h. To dużo i pozwala kuli dolecieć na wysokość ok. 3km w czasie 20 sekund (przy pionowym strzale). Następnie zaczyna spadać. Spadanie może rozpędzić tę kulę do prędkości większej niż 700 km/h! Prędkość ta zależna jest od kształtu i wagi kuli i może się kształtować w granicach 300-770 km/h. Niby nie dużo, ale…

Badania pokazują, że pocisk lecący z prędkością 220 km/h roztrzaskuje już kości, więc potrafi przebić nawet czaszkę(!). Prędkości spadania pocisku są więc bardzo duże i zawsze trafienie taką kulą może mieć poważne następstwa w tym także śmierć.
Autor przywołuje wiele przykładów i miejsc (głównie stany USA) gdzie strzelanie na wiwat jest zabronione i wiele przykładów gdzie odnotowano już bardzo wiele wypadków  takiego niefortunnego postrzelenia na wiwat.

To jeszcze na koniec jedna ciekawostka nieco mniej militarna, bo dotycząca współczesnych wiatrówek. Zacznijmy jednak od powtórki z historii: prędkość wylotowa śruciny w dawnych wiatrówka wynosiła nieco więcej niż 100 m/s (ok. 360 km/h). Współczesne zaś (pomijając usprzętowienie i wzornictwo) przekraczają już prędkość nawet 350 m/s (co daje ponad 1000 km/h!!!). Co więcej! Zwiększył się także kaliber śrutu do 5,5 mm (z 4,5).

Z takiej wiatrówki nie chciałbym już oberwać…

Antybiotyki plus alkohol?


Dorwałem (czytaj: kupiłem) ostatnio ciekawą pozycję w postaci książki, spotykanej tak licznie na naszych półkach jeszcze w XX wieku. Książka popełniona przez Karla Kruszelnickiego zatytułowana „Wiedza z sieci na cenzurowanym”. Książka intryguje, inspiruje i zaciekawia a co ważniejsze pozwala wreszcie niezbicie nabrać dystansu do Internetu i informacji tam umieszczanych – zwłaszcza tym, którzy tak mocno i przesadnie ufają w każde słowo, które tam znajdujemy. A ponieważ nadal daleki jestem od spokoju wewnętrznego, to postanowiłem Zaciekawiać Was nowinkami z tej książki: dziś o alkoholu i antybiotykach:

Czy można pić alkohol podczas brania antybiotyków?

Jeżeli myślimy o penicylinie to śmiało można powiedzieć, że jest to mit nie udowodniony żadnymi badaniami. Geneza tego mitu pochodzi od lekarzy, którzy chcieli chorych zachować trzeźwych i nieawanturujących się (czasy II Wojny Światowej) – i tak się utarło.

Wiadomo natomiast, że alkohol reaguje z niektórymi substancjami czynnymi współczesnych antybiotyków. I tak dla przykładu doksycyklina oraz niektóre leki z grupy tetracyklin potrafią ograniczać lub wręcz upośledzać wchłanianie tych leków. Inne natomiast (np. tinidazol, metronidazol) mogą być przyczyną mdłości, bóli podbrzusza, bóli głowy i innych objawów opisywanych już dokładniej w ulotkach.

I na koniec ciekawostka związana z penicyliną: penicylina zabija świnki morskie! Dobrze, że pierwsze testy odbyły się na myszach…