=== Robsik's Blog on WordPress ===

2 maja 2010

Niedoszły wyjazd w góry...

Miało być pięknie a wyszło jak zwykle – jest takie polskie porzekadło. I tym razem sprawdziło się idealnie. W planach był wyjazd rodzinny w góry, w Bieszczady do mojej znajomej. Miało być ciekawie, sympatycznie, i ten zapach Bieszczad… ech!


To jest ten czas, kiedy żona zmienia pracę. Jakoś słabo jej szło określanie się z tym, czy chce jechać, czy nie. Poirytowała mnie tym okrutnie, bo jadąc do kogoś w gościnę wypada przecież wcześniej się określić swoim przyjazdem… Postanowiłem, więc że w takim razie z nią czy bez niej – zabieram dzieci i jadę. Niestety los inny scenariusz napisał dla mnie. W środę znajoma zadzwoniła i powiedziała niemal przez łzy złości, że nici z imprezy, bo rodzina zagospodarowała dom poza jej plecami i dla kogoś innego. Zasadniczo mocno mną to nie wstrząsnęło – czułem w kościach, że tym razem i tak jakoś słabo idzie z tą organizacją.

Nie poddałem się jednak tak łatwo: podzwoniłem po kwaterach, aby jednak pojechać. Majówka jednak jest tym elementem roku, gdzie traktowany jest jako sezon – oczywiście przez turystów, nie wynajmujących. Efekt: kompletny brak miejsc. Kolejny mocno powiew wiatru w oczy…

Poddałem się – w końcu nie ma co tak na siłę walczyć z żywiołem. Zresztą czwartek i tak przyniósł zdarzenie, które i tak położyłoby mnie kompletnie na łopatki: syn na treningu piłki nożnej skręcił nogę. I tyle jeśli chodzi o góry w majowy weekend.

Postanowiłem jednak, że w góry wyjedziemy. Będzie to koniec czerwca. Ustaliliśmy, że pojadę tylko z synem, aby pobiegać jednak trochę po górach. Tym razem jednak od razu zaklepię jakieś kwatery aby jak najmniej komplikacji było. Zaprosimy też moją znajomą – przecież nie można się z taką osobistością nie spotkać :))) Wprawdzie to jeszcze dwa miesiące oczekiwania, ale jestem przekonany, że minie jak z bicza strzelił ;))



A teraz? „Wakacje” u teściowej. Siedzę przy kompie, nadrabiam prywatne zaległości (w tym również blog). Nie jest to mój wymarzony sposób na długi weekend – jednak deszczowa pogoda skutecznie pokrzyżowała mi nawet moje rowerowe szaleństwa :((( Nadejdą lepsze dni i będziemy jeszcze szaleć!