No i dałem się namówić na półmaraton. Dobrze? Sam nie wiem. Czuję, że moje ciało nie będzie z tego faktu zadowolone, choć ta część poza cielesna nawet się cieszy na tę imprezę. Znowu staję „w rozkroku”: czy aby na pewno dobrze robię?...
Dziś wybiegałem 12,6km – nie było lekko. Mięśni wystarcza aktualnie na jakieś 11-12km a potem zaczyna się już walka. W udach zaczynam odczuwać zmęczenie i lekki ból pokrewny nieco z zapowiedzią zakwasów. Ciekawy jestem co będzie jutro, chociaż jeszcze ciekawszym jest jak będę się czuł po tych 21km!...
Czy na pewno wiem co robię?...
Kto żyw niech w niedzielę trzyma za mnie kciuki - abym wrócił w jednym kawałku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz