Decyzja zapadła wczoraj: nie biegnę. Kolana w piątek bolały mnie do samego wieczora (nie to, że przestały wieczorem!). W końcu ważniejsze jest zdrowie. Zbyt wiele czasu straciłem na kontuzjach, aby tego warunku nie docenić. Trochę szkoda, ale z drugiej strony mam pewność, że za szybko przeskakuję ze swoim treningiem, za szybko…
Dziś więc pojechałem na dłuższą wyprawę rowerową – kolanka się ładnie wymasowały. A wieczorkiem (w zasadzie już w nocy: 22:00) z Grzesiem zrobiliśmy 4,3km – tak tylko aby poruszać troszkę nogami. Nawet tempo mieliśmy bardzo ślimacze (6:35). Kolana jednak odczuwałem delikatnie, co mnie tylko utwierdziło w podjętej decyzji.
Półmaraton podejmę więc innym razem. Teraz czas zabrać się za treningi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz