=== Robsik's Blog on WordPress ===

25 lipca 2008

Poranne ładowanie akumulatorów

Ech, nie ma to jak poranne bieganie. Tego nie da się opisać, ani wytłumaczyć – to trzeba samemu przeżyć. Wychodzi się pobiegać bez śniadania – to pierwsze co kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. A jednak! Ludzi o tej porze, jak na lekarstwo. Mimo to spotkałem jednego biegającego. Gdy go zobaczyłem to aż żal mi się go zrobiło! Nie wyglądało jakby biegł. On raczej powłóczył nogami, ciągnąc je za sobą z tak strasznym łoskotem, że przerwy pomiędzy szuraniem poszczególnych nóg aż ciężko było wychwycić. Podziwiałem go z jednej strony, że tak wcześnie wstał i zebrał się aby poczłapać sobie. Od razu rodziły mi się różne rady dla chłopaka: a to, żeby wyżej podnosił nogi, a to, żeby mniej biegał na korzyść podnoszenia wyżej nóg, że szkoda butów i takie tam. Na twarzy zresztą było widać wysiłek, więc jakoś tak człowiek chciał pomóc człowiekowi. Przebiegłem wałem prawie 4km i nawróciłem. Gościa ciągnącego nogi za sobą, który miało się wrażenie, że za którymś razem siły oporu nie pozwolą mu dociągnąć nogi do przodu i po prostu wyrżnie prosto na nos, spotkałem prawie 3km od tego miejsca gdzie ostatnio go minąłem! To dopiero był dla mnie szok! Okazuje się, że gość może i sobie człapie, ale człapie porządne kilometry. A wyraz zmęczenia nie był nawet troszkę inny od tego poprzedniego razu. Ależ to można ludzi niewłaściwie ocenić… Aż boję się pomyśleć co inni myślą jak mnie widzą J - to mogłoby być bardzo interesujące. W drodze powrotnej spróbowałem biegu w tempie poniżej 5:20 – takie jest założenie na jutrzejszy bieg. Oj coś czuję, że to będzie bardzo ciężkie do zrealizowania! Ja tylko 500m pobiegłem tym tempem i lekko nie było :) Zmęczyłem się więc tym biegiem całkiem nieźle, a mimo to energii w ciągu dnia mi nie brakuje. Coś jest w tym stwierdzeniu, że bieganie rano dodaje energii – brzmi to matematycznie i fizycznie zupełnie bez sensu i sam Einstein miałby nad czym się pozastanawiać, ale faktycznie to działa! :))) No i na koniec ciekawy kwiatek dotyczący łumaczeń. Do dziś zachodzę w głowę, czy najpierw powstała wersja polska, a potem angielska, czy odwrotnie...:

Brak komentarzy: