Kolejne zadanie wykonane: buty kupione. Tym razem szarpnąłem się na firmę Asics. Wybór padł na nią, ponieważ z tej serii były buty dla pronatorów, dla osób ważących nieco więcej (nadal się do nich zaliczam!) oraz w przystępnej cenie, choć do niskich niestety nie należących. Wczoraj zrobiłem 9km w nich i w zasadzie jeszcze nic wielkiego nie mogę powiedzieć. Pobolewał lewy piszczel, a z tego co czytałem, może to być kwestia zmiany ustawienia nogi (te buty trochę korygują). Inna sprawa, że od niedzieli nie biegałem – a to z okazji krwiodawstwa poniedziałkowego. Mogło się tez więc zdarzyć, że przerwa dała się we znaki. Ale nie ma co dywagować – czas pokaże czy jest i będzie ok.
A adidaski? No cóż, na liczniku mają już przeszło 650km, więc będą do treningów np. na plaży, albo na Katorżnika? Wprawdzie na razie nie jadę na Katorżnika, ale kiedyś trzeba będzie się wybrać :)
Wracając jednak do wczorajszego treningu to zadziwiła mnie tylko jedna rzecz: biegnąć w pierwszym zakresie pulsu zrobiłem te 9 km w tempie 5:45! Ależ się świetnie czułem z taką prędkością :))) A najfajniejsze było to, że przebiegając obok spacerujących ludzi nie miałem w ogóle zadyszki, dzięki czemu wyglądałem jakbym nie oddychał lub zupełnie się nie męczył :) – genialne uczucie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz