Wczoraj byłem na basenie. Trzeba przyznać, że takiego smrodu to już dawno nie czułem – coś strasznego! Zdarzyło się jednak coś, co sprawiło, że i tak mi się podobało: mianowicie nauczyłem się nieco pływać kraulem! Niezwykle wielkie osiągnięcie, bo do tej pory nie potrafiłem zupełnie w ten sposób pływać. Podpytałem kolegów jak się powinno pływać i nowo poznaną technikę można było przećwiczyć. Niestety brakuje mi jeszcze dobrej synchronizacji i przepłynięcie basenu sprawia, że jestem okrutnie zmęczony. Inna sprawa, że teraz okazuje się, jak słabe mam ręce. Podjąłem na koniec wyzwanie przepłynięcia dwóch basenów bez przerwy (oczywiście kraulem), ale poległem. Być może smród wody po 30 minutach był już nie do zniesienia – czułem go już nawet w żołądku, choć nie łyknąłem ani kropli – fleee!
Dzień jednak zaliczam In-plus właśnie z okazji początków pływania kraulem. Strasznie mnie to rozochociło na częstsze odwiedziny basenu.
A wieczorem ognisko i hektolitry piwa – ledwo żyję, a tu trening przede mną :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz