Tak lekko już mi dawno się nie biegało! To niesamowite, że można przebiec 10 kilometrów na luzie i zrobić dodatkowo swoją życiówkę! Wiem, wiem – moja życiówka to żadne osiągnięcie w świecie sportowców z prawdziwego zdarzenia. Dla mnie jest to wielki sukces, zwłaszcza, że dokładnie tydzień temu skręciłem nogę i przez całą niedzielę w zasadzie nie mogłem chodzić. Dziś pobiegłem we wspaniałej imprezie XIX Biegu Niepodległości w Warszawie!
Kolega? Oczywiście. Dotrzymał mi towarzystwa i choć szacowaliśmy nasze biegi (ze względu na moją nogę i jego słabe przygotowanie) na czas 1:10-1:20 to udało nam się złamać 60 minut! Aż trudno było w to uwierzyć! To było jednak mało znaczące. To co dało się zauważyć to wspaniałych kibiców. Takich nie widziałem nawet przy Run Warsaw. Zdecydowane podziękowania im ślę – dodawali otuchy i sprawiali, że dużo lżej się biegło.
Zdecydowany ukłon ślę także wiekowym uczestnikom tego biegu. Gdy zobaczyłem, że i tacy biegną to miałem ochotę wyściskać ich z radości i szacunku jaki do nich ze mnie płynął. Daj Boże, abym też mógł pobiec w ich wieku na takiej trasie…
Koniecznie musze także podziękować koledze – pewnie bym się nie zdecydował na bieg bez niego. Dzięki niemu poznałem jak się biega na długich dystansach i jak rozkładać siły, aby tracić najmniej sił podczas biegu (w końcu przebiegł już trochę tych maratonów!). A co by nam było lepiej biegnąć, umilałem nam drogę muzyką z telefonu (tu N95 również nieźle się sprawdziła: głośny, wyraźny, stereofoniczny dźwięk!). Pierwszy raz biegłem z muzyką i muszę przyznać, że warto brać ze sobą grajka :)) Swoją drogą pomagał nam także się integrować z innymi uczestnikami biegu. Było kilka osób, które chętnie biegło z nami, aby tylko pobiec słuchając muzyki – niezwykle sympatyczne!
Bieg, słowem: wspaniały! Super atmosfera, doskonała organizacja (z małym wyjątkiem, ale o tym spokojnie można zapomnieć :) ), wspaniali ludzie – po prostu super! Wielką niespodzianką i do tego miłą było, to że jednak dostawało się medale (czego chyba nie było w regulaminie). Jest to o tyle ważne, że mój syn ma wtedy prawie cały dzień zabawy takim jednym małym krążkiem. Za rok chce pobiec ze mną w Run Warsaw (5 lat ma teraz, więc chyba cały czas za mało :( ) i zdobyć swój własny medal! Ale pożyjemy zobaczymy.
Bieg wspaniały, kontuzji zero, wyśmienite samopoczucie. Czy ktoś też tak by chciał? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz