Tak, tym razem poległem. I to gdzie!? W drodze do samochodu! Ależ byłem wściekły! Sam pęchęrz, którego zarobiłem wczoraj na zawodach SKŚ nie przeszkadzał za mocno, ale ten paskudny ból lewej nogi sprawiał, że aż kulałem! Co za pech!
Najgorsze jest to, że nie bardzo rozumiem tego bólu nogi. Boli tak jakbym za mocno zawiązał buta, tyle że ból jest bardzo silny, a luzowanie buta w zasadzie nic nie daje. Co to jest???
Jak dotykam to nie boli tak mocno, ale gdy zakładam buty do biegania to się wtedy zaczyna! Musze coś poszukać na forum - może ktoś też już miał?...
A miałem plany szarpnąć się na dwie pętelki - grrrr!
dopisek z wieczora: po wielogodzinnym przeszukiwaniu forum, trafiłem na coś, co w pierwszym momencie uznałem za zbyt proste aby mogło mi pomóc. Gdy nic ciekawszego już nie mogłem znaleźć poszedłem i zmieniłem sposób sznurowania butów. Założyłem i pobiegłem! Ból? Jakby go nigdy nie było!!! Nie wiele z tego rozumiem, ale szczęście odnalazłem ponownie! Cudnie!
Szkoda tylko, że przepadły mi Łosiowe...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz