=== Robsik's Blog on WordPress ===

10 listopada 2007

Nokia N95

Dziś drugi trening po skręceniu nogi. Nie było najgorzej, choć raczje nie mogłem zapomniec o nodze, że ją mam :) Ciekawszym jednak jest to, że od 2-3 tygodni testuję N95 jako pomocnika GPS przy moim bieganiu. Można powiedzieć, że to była dość męczoca ścieżka testowania. Nie wiele się udawało i nie wiele działało zgodnie ze swoim przeznaczeniem. W internecie nie udało mi się znaleźć recenzji napisanej przez biegacza, czyli osobę, która może zrobić jakiś użytek z odbiornika GPS. Postanowiłem, że zrobię to sam, opisując także wszystkie te moje przygody. Ponieważ nie wiem, czy moja opinia o tym sprzęcie będzie opublikowana przez "MaratonyPolskie.pl", zamieszczam tutaj cały tekst - może się jeszcze komuś przyda a co ważniejsze zaoszczędzi trochę czasu przy wzmaganiach z tym urządzeniem:

Od kilku dni twardo ćwiczę z urządzeniem, które trudno już nazwać telefonem: Nokia N95. Oprócz tego, że potrafi odbierać telefony, świetnie gra mp3-ki (i nie tylko) to także posiada odbiornik GPS. I to mnie jako biegacza bardzo zaintrygowało: czy da się to wykorzystać jakoś do moich treningów? Do tej pory robiłem to tak: biegałem drogami i ulicami, które doskonale są widoczne w Google Earth. Po przebiegnięciu można było bez problemu (przy narzucie czasowym) zmierzyć trasę jaką przebiegłem. Czasami najpierw wyznaczałem trasę, a potem nią biegłem – w zależności czy chciałem pobiec na konkretny dystans czy też na określony czas treningu. Rozwiązanie w sumie całkiem sprawne i dokładne, choć troszkę pracochłonne. Oczarowany od dłuższego czasu skutecznością nawigacji samochodowej, pomyślałem, że warto spróbować tego do biegów. Zanim miałem N95, wykorzystałem do biegu nawigację samochodową. Tu niestety rozczarowanie szybko sprowadziło mnie na ziemię. Prędkość poruszania się biegnącego człowieka, jest na tyle nie duża (oczywiście dla satelitów), że ostatecznie wyszło, że biegam jak pijany (czyli wielkim zygzakiem!) i do tego bardzo szybko, bo prędkość maksymalna mojego biegu wyznaczył system na ponad 40km/h!!! Co za absurd. Próbowałem więc jeszcze kilku ustawień, aby sprawdzić, czy da się to inaczej zrealizować, ale samochodowa nawigacja do tego celu ewidentnie się nie nadawała. Od niedawna mam N95. Od samego początku zachodziłem w głowę jak to ustrojstwo wykorzystać do mojego biegania, aby mierzył moją trasę a ja już nie musiał tego weryfikować na Google Earth. Na początku pomyślałem, że mogę spróbować usiąść i napisać jakiś sofcie, aby wspomógł moje bieganie – dużo przecież nie potrzebowałem: pomiar długości trasy. Urządzeń mobilnych jednak jeszcze nigdy nie oprogramowywałem i ten pomysł mnie trochę przerażał. Potrzebowałem coś na szybko. Uznałem, że takich jak ja pewnie jest więcej i może już ktoś coś napisał. Jako zapracowany człowiek oczywiście poszukiwania cały czas odkładałem na później. Pewnego dnia jednak, czekając na spotkanie u klienta, miałem na tyle czasu, że przeglądałem różne opcje telefonu, posiadanego raptem od kilku dni. Trafiłem na jedno z narzędzi nazwane „Dane GPS”. Widziałem to kiedyś przy okazji jakiegoś softu nawigacyjnego, ale nigdy się temu nie przyglądałem. Pamiętałem, że można sprawdzić przy pomocy tego np. ile satelitów widzi system, ile z nich czyta i inne podobne. Wygramoliłem się więc z samochodu i zacząłem przygodę z „Dane GPS”. Na dzień dobry przykuł moją uwagę napis „Długość trasy”. W głowie już zacząłem sobie kombinować – przecież to wygląda na to, czego ja szukam! Gdy system zafiksował satelitów, poklikałem sobie i sprawdziłem, że jest coś w rodzaju stopera, który w trakcie jego działania zlicza także długość trasy! Dla mnie bomba – pomyślałem! Zrobiłem więc spacer ok. 300 metrów w jedną stronę a potem z powrotem aby sprawdzić czy system dobrze przelicza przy bardzo małych prędkościach. Wynik mnie zachwycił i uskrzydlił. Dokładność system złapał prawie do metra! Oznaczało to koniec moich poszukiwań i natychmiastową decyzję o treningach z nowym telefonem. Jeszcze tego samego wieczora wybrałem się na trening, który składał się z ok. 7 kilometrów. Wynik rozłożył mnie na łopatki! Różnica długości trasy była niecałe 20 metrów! Taka wielkość różnicy kilometrów może być spowodowana również z okazji samego wyznaczania trasy w Google Earth. Można było więc uznać, że błędu nie ma. Następny trening to 6,5 kilometra – błąd: ok. 15 metrów. Słowem super! Prawie super. Trzeba było długość trasy pamiętać, bo po wyjściu z softu telefon nie potrafi pamiętać wyników, które osiągnąłem. Problem? Raczej nie, ale dodatkowa rzecz na którą trzeba uważać, aby nie stracić. W tej sposób przerobiłem 3 treningi – wyznaczanie drugości trasy: bez zarzutu! Szybko jednak trafiłem na ślad prowadzący do programu produkcji Nokia: Sports Tracker (w tekście nazywam to po prostu „softem”). Sama formuła mnie zachwyciła natychmiast. To jest TO, czego szukałem! Pamięta wyniki, różne fajne parametry dodatkowe, wyświetlane na bieżąco i do tego trochę fajnych ustawień, które pozwalały małe co-nieco dostosować. Co jeszcze fajniejsze: można było wynik danej aktywności wyrzucić do pliku, który czyta Google Earth! Rewelacja! Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało… Pierwszy trening po prostu mnie zasmucił. Jako, że biegłem po kontuzji (skręcenie nogi) to zrobiłem dwie pętle po ok. 2,2 kilometra. Na każdej z tych pętli system dorzucił ponad 200 metrów!!! Zbaraniałem! Skąd aż tyle??? Jak to sprawdzić? Oczywiście wrzucić do Google Earth i popatrzeć co on sobie wymyślił. Efekt niestety był spodziewany: działało to podobnie jak nawigacja samochodowa! No może troszkę lepiej, ale 300-400 metrów narzutu na trasie do 2,5 kilometra to było zupełnie nieakceptowane! Zacząłem śledzić fora, jak inni to widzą, jak im to wychodzi i czy mają na to jakąś receptę. Przemierzyłem prawie cały świat w poszukiwaniu wszelkich opinii o tym softcie, spędziłem przy tym ponad 3 godziny czasu. Wniosek nasuwał się jeden: u mnie i tak działa lepiej niż innym! Co za nonsens! Dla mnie to było nadal zupełnie do bani! Postanowiłem więc, że podejmę się własnych testów, jako że takich nikt nie robił (a przynajmniej ich nie publikował). Ponieważ soft pozawala na używanie filtra GPS na 4 poziomach, a było to jedyne możliwe sensowne ustawienie, które mogło mieć wpływ na wyniki otrzymywane, oparłem wszelkie swoje testy właśnie o ten wskaźnik. Wyniki nie przerosły jednak moich oczekiwań. Rzeczywiście zmiana tego parametru wpływała na jakość trasy, którą soft rejestrował, ale nadal błąd był niedopuszczalny i bardzo nieprzyzwoity. W międzyczasie dostałem namiar na ciekawy program SportTracks, który jest dość ciekawym rozwiązaniem dzienniczka treningowego w wersji komputerowej. Współpracuje z Google Earth a do tego łyka wyniki wyrzucane przez N95! Wow! To super! – pomyślałem. Ale co zrobić z takimi błędami w wyznaczaniu trasy? Po kilku dniach prób zauważyłem, że trasa wyznaczana prze soft z Nokii robi to przy pomocy punktów, które w programie SportTracks można swobodnie edytować! Przestawianie jednak dziesiątków punktów przy trasie 2,2km narzucało okrutnie dużo czasu. Po jakimś czasie odkryłem, że część punktów można po prostu wykasować i jest nawet narzędzie do zaznaczania dużej ilości punktów. To już było coś! Gdyby nie to, że każdy z treningów musiałbym właśnie w ten sposób przerabiać! Do bani! Za dużo roboty! Wtedy przypomniałem sobie, że opcja „Dane GPS” z Nokii działały chyba dużo lepiej! Zaintrygowało mnie to bardzo, bo niby soft treningowy korzystał przecież z tego samego odbiornika GPS!!! Trochę więc to było nielogiczne, ale postanowiłem wrócić do pierwszych moich testów z „Dane GPS”. Ponieważ skręcona noga cały czas przypominała mi o swoim istnieniu, wyznaczyłem trasę w formie dwóch pętli: 2,2 km oraz 1,1 km – tak gdyby okazało się, ze po pierwszej pętli noga nie pozwoli mi dalej pobiec. Po pierwszej pętli skontrolowałem wynik wskazywany przez „Dane GPS -> Długość trasy” a następnie po drugiej pętli. Wynik: dokładność na poziomie ok. 10 metrów!!! Rewelacja! Można teraz zastanawiać się dlaczego z tego samego odbiornika GPS jedne soft potrafi wyrzeźbić tak doskonały wynik, a drugi po prostu do bani? Odpowiedzi mogę się tylko domyślać: „Dane GPS” korzysta także z lokalizacji GSM. Puenta jest więc bezlitosna: Nokia Sports Tracker w telefonie Nokia N95 do biegania się nie nadaje! Na szczęście, jeżeli zależy nam jedynie na wyznaczeniu długości trasy, to możemy śmiało polegać na tym co wyznaczy nam sama Nokia – bez dodatkowego softu. Należy tu dodać, że ten dodatkowy soft jest nadal w fazie beta – można więc domniemywać, że kiedyś jakość tego softu zmieni się na dużo lepsze.

Brak komentarzy: