No i rozpoczął się nowy sezon biegacki. Dla mnie jest to start zupełnie od podstaw. Wszystko przez kontuzję, z którą nadal się wzmagam i z tego co udało mi się wywiedzieć, to jeszcze trochę z nią powalczę. Wynika to ze specyfiki tejże kontuzji. Ale o niej jeszcze będzie trochę czasu aby porozmawiać.
W niedzielę wybiegłem na mały trening – czyli 2,5km. Niewielki mróz, trochę śniegu (jak dla mnie to mogłoby być nieco więcej), który przecudnie trzeszczał pod stopami, bez wiatru. Wymarzone bieganie, którego nie udało mi się zrealizować rok temu. Dystans wystarczył akurat – czułem za chwilę może zacząć mnie kolano boleć. Więc czekają mnie przez jakieś 6-8 tygodni lekkie treningi. Wpisałem sobie wprawdzie już pierwsze starty do swojego kalendarza, ale póki co nadal traktuję je jako tylko sugestie. Pierwszy ze startów to bieg (jeśli to tak można nazwać) WOŚP, który odbędzie się 11.01.2009 w centrum Warszawy – dystans ok. 5km. Jak na moje kolano, to trochę przydużo, ale nastawiam się na marszobiegi – tak aby sobie „ku-ku” nie zrobić. Drugi start (choć pierwszy w kolejności) to zimowe górskie biegi w Falenicy. To czy jednak tam pojadę uzależniam od dzisiejszego i czwartkowego treningu. Muszę przede wszystkim nie dać się ponieść emocjom i ostrożnie się kurować.
Tak, tak – dziś zapowiada się ciekawe bieganie. Rano mróz trzaskał aż miło – na moim termometrze (I piętro) termometr wskazywał -21,5 stopnia! To jest to! Dzisiejsze bieganie może być więc dość ekstremalne. Chociaż z drugiej strony 2-3 km to nie jest dużo, więc nie powinno być problemu :))).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz