Dziś z pewną obawą podchodziłem do treningu – po niedzielnym ściganiu, bo trzeba powiedzieć, że dla mnie, po tak długiej przerwie w bieganiu, takie tempo było dość silne, aby nie powiedzieć mordercze :))), ćmiło mnie lekko prawe, kontuzjowane ostatnio pasmo. Bałem się, że zrobię niecałe 2km i odpadnę. A tu proszę! Zrobiłem ciut ponad 5km, częściowo w towarzystwie Ewy (dziś dziewczyna zrobiła 3,75km!). Lekki mrozik, sucho i już dość pusto i przyjemnie – do szczęścia brakowało tylko braku bólu – i po części się to udało. Po części, bo przez pierwsze kilometry nadal czułem ćmienie pasma. Uznałem jednak, że biegnę do pierwszego bólu – nie będę przerywał treningu tylko ze względu na ćmienie. Ale trening udany. Dobiegłem cały i zdrowy. W domu jeszcze kilka ćwiczeń rozciągających a potem siłowe-wzmacniające na moje pasma oraz brzuch. Przyglądała się temu wszystkiemu moja teściowa (chyba po raz pierwszy). Gdy wróciłem z treningi stwierdziłem, że nie zmęczyłem się po 5km – była mocno zdziwiona i przekonana, że (jak zwykle) żartuję. Ale gdy zobaczyła, że siadam do kolejnych ćwiczeń to usiadła tylko i stwierdziła „popatrz tylko, ile to trzeba mieć zaparcia, aby tak chcieć (…)” To na koniec jeszcze jedna fotka. Przedstawia ona reprodukcję portretów-aktów namalowanych przez niejakiego Brunetti (znaleziona w jednym z hoteli). Gdyby ktoś miał więcej jego reprodukcji lub nawet wiedział gdzie można obejrzeć ich więcej, to przyjmę każdą informację. Oto ona:
2 komentarze:
mam te pania na obrazie ale nie moge znalesc nic na temat autora aktu. a chciałbym bo prace fajne prosze o jakies info na meila goral2008@gmail.com
Mam ten sam problem. Uruchomiłem teraz kontakty we Włoszech, więc może tam coś uda sie znaleźć - wtedy na pewno dam znak.
Prześlij komentarz