=== Robsik's Blog on WordPress ===

7 stycznia 2009

To jest mróz!

Wczoraj już nie miałem siły, aby zrelacjonować wczorajszy trening. Wszystko przez to, że miałem trochę dodatkowej roboty ze swoim notebookiem, która pochłonęła mi dodatkowe ponad 3 godziny czasu. Na szczęście na trening wystarczyło czasu, choć wyszedłem z domu już dobrze po 22:00 :))) Mrozu było ok. -16 stopni. Przyznać trzeba, że to już trochę ekstremalne temperatury na bieganie. Nie przeszkodziło mi to jednak nie tylko w samym bieganiu, ale także w zrobieniu 5,5km! Tak, tak! Oznacza to, że mogę się szykować na sobotę na bieganie (przynajmniej na tę mniejszą pętlę) – muszę tylko sprawdzić nasze rodzinne plany, bo z tego co pamiętam, to już jakieś wstępne były. Miałem pobiec do granicy bólu, ale ból się nie pojawił. Wrócę więc do treningów i się zobaczy… Teraz może trochę porad dla biegających w zimie :) Ubieramy się na cebulkę. Dotyczy to również dolnej części stroju. Wczorajsze temperatury to już dla mnie jest już pułap aby nałożyć dwie pary legginsów: jedne lekkie, a drugie z membranami (zdecydowanie cieplejsze). Na rękach koniecznie rękawiczki (najlepsze z polara) a na głowie oprócz czapki, kominiarka – sprawdza się doskonale, bo oprócz dodatkowej ochrony naszej głowy (a głowę trzeba dobrze chronić w takie mrozy!) to mamy jeszcze ochronę nosa i ust. Na początku biegu mocno się przydaje, aby przyzwyczaić nos i gardło do niskiej temperatury. Potem jak się już organizm rozgrzeje, ochrona ta staje się zbyteczna – warto jednak mieć na początku. Ubranie, które ubieramy powinno być oddychające – wszystkie warstwy – nie próbujemy mieszać, bo inaczej nasz wysiłek pójdzie na marne a trening pewnie zakończymy przedwcześnie. Jeśli chodzi o buty, to biegam cały czas w tych samych (raczej nie zimowe :)) ) – zakładam tylko nieco cieplejszą skarpetkę (nie stosuję podwójnych skarpet – noga i tak rozgrzewa się najszybciej). Biegając w taką zimę należy oddychać nosem. Ponieważ „przepustowość” nosa jest ograniczona więc musimy tak dostosować nasz trening, aby móc oddychać nosem. Biegnie się dużo wolniej, ale na pewno bezpieczniej dla gardła. Na początku oczywiście jest niezwykłe uczucie zamarzania wszystkiego w nosie, ale po 2-3 km to mija :))) Koniecznie trzeba mieć chusteczkę przy sobie – oczyszczanie nosa na bieżąco sprawia, że nie ma co zamarzać :))) Przed wybiegnięciem na taki mróz nie zapomnijcie o kremach ochronnych – w tej kwestii to ja się już nie będę wypowiadał, bo jest to dziedzina nie do zgłębienia – każdy ma swoje metody. Trzeba tylko pamiętać aby tego nie pominąć :) Biegając po śniegu lub lodzie należy być bardzo skoncentrowanym – zima sprawia, że jesteśmy bardzo podatni na kontuzje – zwłaszcza kolan (poślizgnięcia!). Biegamy więc wolniej i mniejszymi kroczkami – w końcu nigdy nie wiadomo, czy pod warstwą śniegu nie ma lodu. A jak już mowa o lodzie, to starajcie się nie biegać po zamarzniętych rzekach i jeziorach – to niepotrzebne ryzyko, na które narażamy nie tylko siebie: wielokrotnie częściej giną ci, którzy próbują udzielić pomocy – nie ci, którzy jej potrzebują! No i chyba najfajniejsza rzecz w zimie: można biegać bez czołówki :))) – do póki śnieg leży jest wystarczająco jasno od śniegu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hmm.....ja tam gdzieś czytałem, że lepiej oddychać...jak to było w Rejsie...Pyskiem ;-) zresztą o tyle o ile biegałem teraz w zimie (kontuzja) to oddychałem ustami i po mimo tego, że wydawało mi się, że "tym razem to się na pewno rozłożę" pozostałem zdrowy ;-)

No ale upierał się nie będę. Przy oddychaniu nosem miewałem problemy z gardłem nawet jak nie było mrozu :(

robsik pisze...

W zasadzie to się wszystko zgadza: jeśli komuś nie przeszkadza oddychanie ustami na mrozie i nie ma predyspozycji do zapaleń gardła, to nie ma żadnych przeciwskazań.
Dziękuję za cenną uwagę :)