=== Robsik's Blog on WordPress ===

15 listopada 2008

Na jesienną słotę - tylko bieganie!

Szaro, buro, mokro, zimno i wietrznie – taka dzisiaj aura. Normalni ludzie (na przykład ci nie biegający :) ) siedzą i smęcą „co za pogoda – zupełnie nic się nie chce!”. Dlatego też nie ma to jak poranny trening! Wiem, wiem – nie każdy jest na tyle uparty, aby w sobotę zerwać się o 6:00 rano i wygotować się na trening w takiej aurze. Zysk z takiego treningu jest jednak niemierzalny! Super samopoczucie, super humor, wiele energii i słońca wewnątrz – a cóż więcej chcieć dnia dzisiejszego? Chyba jeszcze gorącej herbatki z cytryną, ale o to zadbała już moja kochana połowa :))) Dzisiejszy trening jednak mnie nieco rozczarował. Szczęśliwie to nic wielkiego, ale poczułem jakiś niedosyt. Gdy wychodziłem padał deszcz i to całkiem przyzwoicie. Liczyłem na to, że pogada tak do końca mojego biegania, ale już pod koniec pierwszego kilometra okazało się, że deszcz przestał we mnie trafiać – dokładnie jakby mnie próbował znaleźć, ale cały czas mu uciekałem. Średnia z trasy to 5:30 – nie za duże tempo, a jednak deszcze już mnie nie odnalazł… Troszkę szkoda! A jak już jesteśmy przy statystykach biegania, to pozwolę sobie przedłożyć kilka innych, raczej niecodziennych statystyk: - Na wszystkich biegających (wliczając również nordic-walkujących) tylko jeden nie odpowiedział na pozdrowienie (a było ich ok. 7-9!), - Na wszystkie napotkane psy, tylko jeden szedł na smyczy! (a tych także spotkałem dość dużo) Obydwie statystyki coś jednak łączy (jeśli już tak szukamy powiązań): gość, który nie odpowiedział na pozdrowienie biegł z psem, który nie był uczepiony na smyczy. To tak trochę z przekąsem i trochę z humorem. Ale jeśli chodzi o fakty, to trzeba przyznać, że coraz mniej ludzi dba o stosowne przypilnowanie psów. To tak jakby biegający i jeżdżący na rowerach byli intruzami i w dziwny sposób łamali prawo!? Dlaczego biegając po wale mam cały czas biec z sercem na ramieniu, że za chwilę mnie jakiś kundel złapie za nogę, albo nie daj Boże, za ścięgno Achillesa? Zdaje się, że właściciele pupilków zbyt mocno obdarzają swoje pociechy zaufaniem, które może kiedyś zgubić… zwłaszcza biegaczy lub rowerzystów. Od dziś zamierzam mieć zawsze przy sobie gaz pieprzowy – nie będę ryzykował swojego zdrowia, na rzecz głupoty czy bezmyślności właścicieli zwierząt.

1 komentarz:

robsik pisze...

Dziś wpisał sie ktoś miły z tekstem "cześć". Niestety link prowadził do jakiejś daleko-azjatyckiem strony, która nie budziła mojego zaufania.
Wpis więc został wykasowany - to dla bezpieczeństwa moich czytelników.