Rano: pogoda jak z reklamy piwa „The Dog In The Fog”. Zakładałem jednak, że i tak pobiegnę, że w końcu może uda się pobiegać w deszczu. Ale stało się tak jak zawsze: wieczorem biegając nie miałem nawet szansy zwilżyć podeszew: chodniki suche już były na proch – wszystko to ten silny wiatr :)
Mimo lekkiej poprawy pogody nie było jednak chętnych do biegania. Zrobiłem więc dyszkę w tempie BC1 (dziś 5:35), dorzuciłem osiem przebieżek, na koniec rozciąganie i wróciłem do domku. Niemal nudy! Ale nie przejmowałem się tym, bo w sobotę lecę na 25km w imprezie trochę biegackiej trochę InO (imprezy na orientację). Biegnę w grupie, więc na pewno będzie wesoło. Postaram się oczywiście dowieźć zdjęcia z imprezy i na pewno się nimi pochwalę ;)
A na koniec muszę się pochwalić produkcją mojego syna: bazując jedynie na swoim pomyśle i pamięci (bo film widział) zbudował Wally’iego z klocków łączonych. Oto jego dzieło, z którego jestem dumny(!):
3 komentarze:
Budowla wspaniała!
P.S. To ja - Twój poprawiacz po wordzie ;)
("The Dod in the fog" ... ;)
A dziękuję uprzejmie - już poprawiam :)))
Świetna budowla.
Dori
Prześlij komentarz