=== Robsik's Blog on WordPress ===

2 października 2008

Coraz lepiej

Przełom miesiąca to z reguły ciężkie dni w firmie - mnóstwo pracy i wracanie mocno w godzinach wieczornych lub nawet nocnych. Przez to wszystko o wczorajszym bieganiu pisze dopiero dziś w nocy! Ale nie zamierzam odpuszczać :) Wczorajszy bieg w zasadzie zainicjował Grześ - to on do mnie zadzwonił upewniać się, że biegamy. Przyznać muszę, że to miłe, kiedy ktoś namawia Cię na bieganie :). Co więcej! Grześ bez protestu zgodził się na dłuższy niż zwykle dystans, dzięki czemu zrobiliśmy razem 4,3km. Był czas, że już wątpiłem w niego, ale widzę, że mocno niesłusznie - człowiek jednak jest czymś nieprzewidywalnym! I to na lepsze! Ja zrobiłem treningowo 8,6km, z czego ostatnie trzy nieco szybciej - czułem duży zapas sił, więc szkoda takiego potencjału marnotrawić :). Znowu stosowałem metodę wyłączania bólu - dzięki temu nawet gdy wydawało mi się, że coś czuję po chwili nie pozostawało nawet wspomnienie. Ciekawe, że tego typu bóle (pewnego rodzaju bóle fantomowe, choć na pewno się to inaczej nazywa) spodziewałem się u każdego, ale nie u siebie. To troszkę jak z chorobą alkoholową: alkoholik zauważa na samym końcu, że jest chory! Bieg poprzedziłem bardzo mocną rozgrzewką i strechingiem - ponad godzinę czasu, a po biegu rozciąganie ok. 15-20 minut i na koniec ćwiczenia, które mnie z reguły dekorują w solidne zakwasy. To one mnie z reguły uświadamiają, jak słabe mam nogi. (później dorzucę fotkę o jakie ćwiczenie chodzi). Lubię jednak to ćwiczenie - przynajmniej czuję, że nogi pracują i jakoś powoli buduję siłę... Z tego wszystkiego postanowiłem odnaleźć jeszcze w tym roku jakiś półmaraton i podjąć go. Oczywiście wcześniej się do niego przygotować. Na razie padło na Półmaraton Świętych Mikołajów w Toruniu. To jest wystarczający termin na przygotowanie się do wyzwania. Trzeba tylko jeszcze tylko towarzystwo znaleźć - w grupie biega się dużo sympatyczniej :)

Brak komentarzy: