Wczoraj nie biegałem – domowe prace i obowiązki dobiły mnie czasowo i sobie już odpuściłem. Dziś też tylko pomarzyć – w końcu jutro 5:00 rano wyjazd do Torunia.
Czy biegam? Decyzję podjąłem, że NIE. Przemyślałem ile mnie to w tamtym roku czasu kosztowało i bólu z powodu niebiegania, że nie chcę tego powtarzać. Aby jednak startu jako takiego nie stracić, to postanowiłem wsiąść na rower i rowerem przepedałować ten dystans. W ten sposób nie narażam się na pogłębienie kontuzji (którego to się obawiam) a tym samym pozwala wystartować w imprezie, do której przygotowywałem się kilkanaście tygodni.
Dodatkowo zawiozę na zbiórkę trochę zabawek itp. dla dzieci z rodzinnych domów dziecka – zawsze to jakiś mały dobry uczynek przy okazji…
Ciekawostką jest to, że ludzie sami mnie odnaleźli i pytali, czy jadę tam samochodem i czy mam wolne miejsca. Zadziwiające to wszystko! Skąd oni to wszystko wiedzieli??? No ale niech i tak będzie – jadę, to i mogę zabrać jeszcze kogoś :)))
Tak więc jutro roweruję na dystansie półmaratonu jako Św. Mikołaj :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz