Już nie mam siły jeszcze siadać i coś pisać, ale wiem z drugiej strony, że takie informacje potem są istotne, aby ocenić moje wzmagania – zwłaszcza te z kontuzjami. Dziś pobiegłem na dystansie 3km i w zasadzie już na 2,5km odezwała się moja kontuzja. Pomogło bieganie (chyba) skipem B (nogi do pośladków) natomiast skip A (kolana wysoko) pogarszał sytuację. Przed biegiem zrobiłem sobie solidną rozgrzewkę i rozciąganie. Dorzuciłem masaże tego nieszczęsnego pasma przy pomocy butelki wody gazowanej 1,5l. Bieganie po takim masażu chyba nie było dobrym pomysłem. Chyba trzeba to tak rozkładać, aby masaże robić w dni niebiegające. Zobaczymy jak się noga będzie czuła jutro. Może jutro uda mi się wskoczyć na rower?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz