Ostatnie dni dopiekły mi trochę – ciągły brak czasu i do tego ta stłuczka: człowiek przytarł mi auto, gdy stało na parkingu. I tu należy podkreślić niespotykaną uczciwość człowieka, która rodzi nadzieje na lepsze jutro: zostawił mi do siebie kontakt i włożył za wycieraczkę. Dziś spotkaliśmy się przy kawie, aby pouzupełniać papiery. Spotkanie przesympatyczne, mimo okoliczności, miła atmosfera – tak powinno się wszystkie trudne tematy załatwiać. Wprawdzie druga strona medalu to wiele formalności, jakie należy załatwić i przy których pobiegać, aby auto znowu wyglądało jak niegdyś. Cieszy jednak fakt ludzkiego podejścia do tematu. Mimo tego wszystkiego ubrałem się dziś w swoją zbroję biegacką, zrobiłem półgodzinną rozgrzewkę i ruszyłem na podbój dzielnicy – tym razem z dziewczynami. Skubane taką mają gadane, że słuchając niemal zasypiam (tracę wątek)! Jednak bardzo sympatycznie jest z kimś pobiegać – nawet jeśli za bardzo się z tym kimś nie gada :))) Tak więc dziś ponownie pokonałem 6km, choć w tempie raczej, jak dla mnie, dramatycznym. Ale to dlatego, że truchtam sobie z dziewczynami w ich tempie. Potem jeszcze jedno kółko szybkie i do domu – było super! Dziś zakupiłem bardzo mocną latarkę do roweru. Na siedmiu LEDach nosi niemal jak dobra latarka halogenowa! Producent wręcz zabrania patrzenia na światło: każda dioda ma swoją soczewkę, światło jest więc skupione i silne, choć promień skupienia jest ogromny w porównaniu do innych latarek. Ma także opcję mrugactwa, więc mam nadzieję, że teraz będę bardzo dobrze widoczny (aż do bólu!) :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz