Jest! W końcu stało się, choć nie za sprawą mojej pracy. O
czym mowa? Mowa o technikach kontrolowania snu a konkretnie o udanym „teście
rzeczywistości”. Niestety całość snu mi już troszkę uciekła, bo lenistwo było
silniejsze i nie wstałem od razu aby zanotować każdy szczegół snu. Generalnie
przyjechałem w nowe miejsce, jakby troszkę na wakacje troszkę do pracy. Był tam
także kolega z pracy i jeszcze jeden znajomy…
Pierwsze wydarzenie, które wprawiło mnie w wielkie zdziwienie
(ku mojemu zdziwieniu, bo w śnie przecież większość zdarzeń przyjmujemy
bezkrytycznie) to zauważony nad nami helikopter, które przestało się kręcić
śmigło. Chwilę posiwiał i runął tuż koło nas. Złapałem kolegów i odciągnąłem na
bok, aby wybuch nas za mocno nie „osmalił”. Jednak helikopter nie wybuchł, choć
spadł może z 50-70 metrów od nas – zamienił się natomiast w poloneza i pojechał
jak gdyby nigdy nic! Pamiętam, że byłem zafascynowany jak odporne są nasze auta,
polonezy…
Potem akcja przeniosła się do biura (jakiegoś nowego,
którego nie znałem) gdzie miałem też swoją noclegownię – jak zwykle pogibane
mocno. Natomiast po wielu perypetiach znowu byliśmy razem w jednym z
pomieszczeń biurowych. Nagle uznałem, że to wszystko jest jakieś takie
naciągane, jakbyśmy spali, że trzeba chyba przeprowadzić „test na rzeczywistość”,
aby się w końcu przekonać co tu się dzieje. Z kolegą z pracy niemal bez słów
się zrozumieliśmy i zaczęliśmy sprawdzać godziny. Ku mojemu zaskoczeniu, za
każdym spojrzeniem na zegarek była inna godzina. To było tak fascynujące, że z
radości krzyknąłem: „To jest jednak sen! Ja śnię!” i ponieważ byłem zmęczony
tym snem i chciałem już z niego uciec, powoli wybudziłem się…
To jest historyczny moment, bo po raz pierwszy udał mi się
test rzeczywistości w śnie – co więcej: mam już swój skuteczny test
rzeczywistości, więc mogę przystąpić do dalszych prac nad kontrolą snu. I choć
od ponad roku nie robiłem tego wiem, że teraz wracam do tych prac :)
Życzcie powodzenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz