Po piątkowych łyżwach, które mnie siłowo zmasakrowały, w sobotę nawet nie myślałem o bieganiu. Zresztą dzień spędziłem z dziećmi, więc mieliśmy wystarczająco wypełniony dzień. Wieczorem zaś zmęczenie wzięło górę i zgasłem bardzo wcześnie.
Na niedzielę zaś byłem umówiony z kolegą na wybieganie powyżej 10km. Trzeba przyznać, że wyszło dużo więcej – czyli dobiegłem faktycznie dobrze zmęczony. Szczęśliwie dziś nic nie boli i czuję się bardzo ok. Kilometrów wyszło 14,5(!). Takie dystanse niestety jeszcze są troszkę poza moją siłą. Widać więc, że do półmaratonu jeszcze dużo treningów mnie czeka :) Pogoda jednak była bardzo ok. – wilgotno, dość ciepło (ok. 5-7 stopni) i lekko wiało (nie tak jak dziś w nocy i rano). Ostatecznie więc satysfakcja gwarantowana :).
A poniżej zrzut z naszych zmagań (choć bardziej chyba moich ;) ):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz