Dziś odbył się długo oczekiwany trenig. Prawie 3 tygodnie bez treningu - co za szmat czasu! Śnieg cały czas padał, chodniki nie odśnieżone, zacinający wiatr, ok, -3 mrozu - warunki raczej trudne, ale nic nie było mnie dzisiaj w stanie powstrzymać. No prawie nic. A PRAWIE czyni WIELKĄ RÓŻNICĘ.
Po 3-cim kilometrze znowu poczułem kolano. Podobnie jak na ostatnim starcie. Tym razem biegłem w tempie ok 6:20, więc dość wolno. Nie wiele się więc dała przerwa w treningach, nie wiele żelatyna...
Oznacza to, że czas wybrać się do fachowca, aby te kolano obejrzał i pomógł z tego się wygrzebać - inaczej plany treningowe na ten rok wezmę w łeb (nie wspominając o startach). To nastąpi jeszcze w tym tygodniu.
Jakby ktoś znał dobrego lekarza sportowego, to proszę o wiadomość - chętnie skorzystam z jakiegoś dobrego fachowca...
A teraz idę opłakiwać moją kontuzję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz