Jest coraz trudniej. Wiedziałem, że tak będzie, ale co innego wiedzieć, a co innego poczuć to na własnej skórze. Fakt: poruszam się już bez kul, a ostatnie dwa dni, nawet udało mi się sprawnie poruszać autem jako kierowca. Problem jednak istnieje nadal i „ma się dobrze” – biegać nie mogę. Ba! Nawet chodzenie mi przychodzi bardzo ciężko! A nadchodząca zmiana pogody położyła mnie dziś do łóżka: permanentny ból nogi…
Równie straszne są też te zastrzyki. Mogą być wykonane tylko w brzuch! Co za paskudztwo! Przez nie musiałem zrezygnować nawet z robienia brzuszków – kontuzja zupełnie pozbawiła mnie możliwości wykonywania jakichkolwiek ćwiczeń… a kilogramy nie chcą stać w miejscu…
Dziś po raz pierwszy robiłem sobie ten zastrzyk samodzielnie – jakoś ostatnio na żonę coraz słabiej mogę liczyć. Z tego stresu, jaki temu towarzyszy, musiałem kuć się dwa razy! Co za traumatyczne przeżycie! Czuję się po tym zabiegu strasznie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz