Znowu dłuuuuga przerwa. Tak więc czas na sprawozdanie z
moich zmagań treningowych na drodze do maratonu. A mam już „zaliczone” dwa
miesiące porządnego treningu z trenerem Staszewskim. Zostało właściwie 3
tygodnie i chyba zaczynam się stresować. Aby wypełnić czas znowu uciekam do
książek ;). Wczoraj wieczorem dla przykładu przeczytałem lekturę syna „Bracia
Lwie Serce” – od deski do deski :). Całkiem ciekawa książka, choć moja ocena jest
raczej poniżej średniej. Ale mniejsza z lekturami (a właściwie ich
nadrabianiem).
W piątek odbyło się coś jeszcze. Coś ważnego i istotnego. A
mianowicie: gwiazdorzyłem :) Oczywiście nie zjadłem Snikersa, bo od razu by mi
przeszło. A było to dość sympatyczne uczucie i chciałem się nim jeszcze przez
chwilę nacieszyć. Do rzeczy.
Po treningu udałem się do skarbówki – bardzo dziwna wizyta i
zupełnie niepotrzebna – niestety za pieniądze podatników :( Załamuje mnie ten
cały aparat państwowo-skarbowo-prawny. Zaczynam się czuć, jakbyśmy jednak się
nie wyzwolili z pod panowania komunistów. A może tylko z jednej niewoli
wpadliśmy w drugą?... Nie mam siły na te męczące rozważania – nie teraz…
Po tym wszystkim zadzwoniłem do agencji aby się upewnić, że
otrzymam zdjęcia. Rozmowa przesympatyczna. Dowiedziałem się jednak z niej, że w
tym konkursie mam być prawdziwą gwiazdą ;))) Cóż za odpowiedzialność! Konkurs
wygrały 3 osoby, które miały pobiec w maratonie. Jednak odpadła już niemal na
początku (zdaje się, że dość poważne problemy zdrowotne). Druga dziewczyna
została sklasyfikowana na półmaraton (co by oznaczało, że było za mało dla niej
czasu, aby ją przygotować do maratonu?). Czyli maratończyk pozostaje JEDEN :)
Trochę szkoda, choć z drugiej strony to dodatkowy i zaszczyt i
odpowiedzialność. Na razie wszystko wskazuje jednak, że podołam :) Jak dotąd w
tym roku przebiegłem 750km(!). To dość dobre wybieganie a co ważniejsze
prowadzące wprost do maratonu… ech! Cieszę się i boję jednocześnie…
Dziś dostałem pytania do wywiadu – czyli gwiazdorzenia ciąg
dalszy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz