Zbierałem się od tygodni aby pojawić się na Półmaratonie Carrefour'owskim. W zasadzie tylko po to aby pokibicować. Pierwotnie chciałem tę trasę przebyć rowerem, ale organizator nie wyraził zgody. Trudno. Odkryłem jednak, że zamiast kibicować wolę zdecydowanie się pomęczyć. Pogoda dopisała dzisiaj, więc około 9:30 zamiast kibicować, wsiadłem na rower i ruszyłem na swój półmaraton - tyle, że rowerem.
Przyznać muszę, że sprawiło mi to chyba więcej frajdy niż stanie i kibicowanie biegającym. Ja przy tej okazji poznałem swoje strony i przekonałem się, że Tarchomin z resztą Warszawy połączony jest wyłącznie przy pomocy wiaduktu nad kanałkiem - co za "kanał"! Ale szalenie mi się podobało! W linku zamieszczam trasę swoją wraz z fotkami. Wprawdzie późno włączyłem GPS’a, ale start był tam gdzie meta, więc łatwo się domyśleć, że podążałem na początku wzdłuż brzegu Wisły :)
Mapa przejazdu
Na znak solidarności z biegającymi założyłem koszulkę z półmaratonu – pozdrawiam wszystkich biegających!
Blog o tym co sprawia, że znajduję pasję życia: rodzina, bieganie, góry, fotografia, rower ...
=== Robsik's Blog on WordPress ===
30 marca 2008
27 marca 2008
Krew sie polała!
Ano krew się polała, ale tym razem tak miało być :). Byłem dziś krwiodawcą - oddałem tzw. osocze krwi. Obie ręce pokute, ledwo żyję i dzika satysfakcja! Miałem już 2,5 roku przerwy - zaniedbałem tę działkę. Dostałem oczywiście zestaw czekolad, ale gdyby patrzeć na to ze strony materialnej to trzeba by powiedzieć, że to jałmużna a nie dodatek.
Najważniejsze jednak jest to, że krew przebadana i jest wszystko ok. Płytki nadal bardzo dobrej jakości :). No i tylko przetrwać do jutra - bo na razie to zupełnie bez sił jestem.
A jutro? A jutro powrót do rehabilitacji i w końcu powrót do dodatnich temperatur. Jako ciekawostkę umieszczam fotkę z wczorajszego popołudnia - mi się bardzo spodobała :)
W sobotę odbieram pakiet startowy półmaratonu warszawskiego a w niedzielę... idę kibicować. Lekarz cały czas zabrania biegania :( Na szczęście pozwala jeździć rowerem, więc trochę zacznę szaleć na rowerku już w sobotę (na to wskazują prognozy pogody!)...
18 marca 2008
Rowery
Znowu długo nie odzywałem się – tym razem to nagromadzenie roboty przed świętami. Ale do rzeczy: dokonała się rzecz ważna. Zakupiłem rowery wraz z osprzętem dla całej rodziny. To oznacza, że zamiast biegać, będę jeździł rowerem. To dlatego, że na razie lekarz nie zaleca biegania (nawet truchtania).
Cholera, tak brakuje mi biegania, że dziś w śnie biegałem nawet i byłem taki szczęśliwy! Zastanawiałem się nawet, jak to się dzieje, że noga mnie nie boli, ale euforia była tak wielka, że olewałem to po całości!
Wczoraj zrobiłem przejażdżkę nowym rowerem. Wprawdzie tylko 15 minut, ale to dlatego, że pogoda cały czas nie rozpieszcza (3 celsjusze i do tego deszcz, dziś zaś śniegiem pruszy!). Nie sprawia tyle frajdy co bieganie, ale gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :))). Zaczynam jednak powoli zauważać dodatkowe atuty rowerowania: można więcej zwiedzić, w krótszym czasie, a ponadto można wyrwać gdzieś całą rodzinę :) Na razie raczej na biwak, ale docelowo np. na bieganie…
Ale na razie mamy paskudną pogodę!
7 marca 2008
Aktywność sportowa?
Mija ten czas, ale zdecydowanie za wolno. Kontuzje nie chcą się szybko leczyć. Wczoraj widząc zielone światło chciąłem podbiec kilka kroków i pierwszy z nich bardzo szybko uświadomił mi, że jeszcze dużo wody upłynie, zanim wrócę do biegania...
Ale nie chcę i nie mogę być bierny. Oprócz ćwiczeń rehabilitacyjnych twardo staram się utrzymać jakiś poziom pedałowania - pożyczyłem rower treningowy od kolegi. Wszystko byłoby ok, gdyby nie straszna nuda tego urządzenia!
Ostatnio mam spadek formy intelektualnej i psychicznej - wtedy zasiąść do rowerka jest trudno!
Jutro wizyta u lekarza. Zobaczmy co powie. Dziś kolejny dzień rehabilitacji - czuję, że znowu będzie bolało. Ten ból chyba można pokochać... czy ja nie zwariowałem?...
Subskrybuj:
Posty (Atom)