=== Robsik's Blog on WordPress ===

17 lipca 2010

Gorący weekend...

Pojechałem do dzieci – wracając z Bieszczad zostawiłem je u dziadków i od tamtego czasu tam siedzą. Oczywiście nie jest tak, że ja tak długo nie widziałem – ale stęskniłem się za nimi okrutnie. Weekend więc z dziećmi u dziadków.

Niestety sobota wypadłą w tą najbardziej upalną – czyli 33 stopni, a temperatura odczuwalna 40 stopni! Ciężko były wychylić nowa poza dom i kawałek cienia. Przed południem poszliśmy na małe zakupy typu napoje, owoce, lody, piwo – zalało potem jakby deszcz wielki spadł.

Po obiedzie odważyliśmy się wybrać na basen otwarty – przy wodzie troszkę łatwiej znieść taki upał. Po niecałej godzinie zabawy jednak spadł siarczysty deszcz, który de facto nikogo nie przestraszył i nadal wszyscy pozostawali w wodzie, a po tym rozpętała się burza – trzeba było uciekać z wody i spod wielkich drzew.

Po kolejnym zasileniu żołądka i spoczynku udaliśmy się na basen kryty. Tu w końcu sobie popływałem robiąc m.in. 100m. kraulem (dla mnie fantastyczny rekord!) a w sumie ponad 500m przebiegu. Resztę czasu przeznaczyłem na pracę z synem, aby usprawnić jego pływanie i pokazać mu kilka sztuczek i poćwiczyć go. Na koniec przepłynął 5m pod wodą - to już było coś! :)

Po basenie krytym znowu jedzonko i zrobił się wieczór. Ja z braku laku musiałem napić się piwa (bo jakoś specjalnie ochoty nie miałem, a alternatywy ni e było :( ) – wyszło dwie puszki Perły Mocnej i dzień skończył się szczęśliwie. W końcu jest troszkę chłodniej i spokojniej. Można iść spać…

Brak komentarzy: