=== Robsik's Blog on WordPress ===

6 stycznia 2010

Wstępne podsumowanie roku 2009

Zacząłem w końcu walkę z treningami – po tak długiem przerwie ciężko się zmobilizować. Nawet pomimo tego, że same treningi dostarczają mi wiele radości – najgorzej jednak wyjść z domu…

W niedzielę zacząłem trening od rowerku. Miał być lekki i przyjemny – zostało tylko to drugi :) A to dlatego, że jazda rowerem po takim śniegu i lodzie to nie lada wyczyn – tak sprawnościowy jak i siłowy ;)). Ćwiczyłem więc hamowanie na śniegu i jazdę w hamowaniu bokiem. W końcu podczas zimy można te techniki opanować przy mniejszej prędkości, więc na pewno jest bezpieczniej. Wywróciłem się tylko 2 razy – to niezły wynik jak na 9,5km ;)).

Nie mogłem się tylko przyzwyczaić, że jak już hamulec zablokował koło, to nie mogłem dalej pedałować, aby nieco „podriftować” ;)).

Sama jazda po nie odśnieżonych ścieżkach rowerowych natomiast dostarczała solidnego wysiłku fizycznego. Tak więc trening wyszedł całkiem fajny i przyzwoity…

Wczoraj ubrałem się w „dresy” i ruszyłem pobiegać. Lekko nie było, bo termometr wskazywał już poniżej -12 stopni. Zamarzały mi szronem wąsy, ale mogłem nadal w miarę swobodnie oddychać a środek nosa nadal nie zamarzał. Zrobiłem niecałe 5km i czuję, że noga/biodro by mi na więcej nie pozwoliło. Wprawdzie trening poprzedziłem dobrą rozgrzewką, ale po tam długiej przerwie to jedna rozgrzeweczka nie nadrobi tego czasu.

Wczorajszy bieg to także przekroczenie bariery 2 tys. km biegania. Tym razem jednak mnie ta liczba nie cieszy. Ostatni rok to był bardzo wymęczony kontuzjami rok – głównie pasmo piszczolow-biodrowe. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że prawdopodobnie ostatecznie nie obędzie się bez fachowej pomocy terapeutycznej – a to niestety mocno kosztuje…

Ale jak już jesteśmy przy liczbach, to może przyjrzyjmy się jak słabo wyglądał rok, który nam odszedł do historii:

Na początek dystanse przebiegnięte w każdym z miesięcy:
  • Styczeń: 97km
  • Luty: 15km
  • Marzec: 69km
  • Kwiecień: 6km
  • Maj: 42km
  • Czerwiec: 56km
  • Lipiec: 95km
  • Sierpień: 114km
  • Wrzesień: 19km
  • Październik: 62km
  • Listopad: 91km
  • Grudzień: 4km
  • W sumie: 669km
Czyli tyle co nic. Wszystkich startów nabiegałem 45km – czyli 4 starty. Też bardzo mało :(

W tym roku nawet rowerem nie nakręciłem zbyt wiele – zaledwie 750km. Można więc powiedzieć, że bardzo słaby rok. Niestety nadchodzący może być podobny, jeśli nie znajdę jakiejś skutecznej, ale i taniej pomocy lekarskiej…

Można więc jeszcze przyjrzeć się wadze. Rok zakończyłem bilansem zerowym – z taką wagą jaką wchodziłem w rok, z taką i wyszedłem. Wprawdzie osiągnąłem zamierzoną wagę i przez jakiś miesiąc nawet ją utrzymałem, ale brak odpowiednio długich treningów nie pomaga w utrzymaniu wagi. Walka zaczyna się więc od nowa. New Years Resolutions nadal nie wytyczone, myślę jednak w ciągu tygodnia to nadrobię – a na razie postaram się trzymać systematykę ćwiczeń i treningów…

Brak komentarzy: