Łuch! Ależ sportowy tydzień. Ale urlop jako tako się nie udał (bez wyjazdu w dalsze strony) więc przynajmniej aktywnie spędziłem ten czas. Kalendarz wygląda wręcz wspaniale. Wprawdzie środa i czwartek były bez basenu, to jednak łatwo nie było: czwartek dość szybki bieg na ok. 7km, piątek basen (ponad 1.8km!) a dziś bieg na dystansie niecałe 7km a wieczorem basen: 1km. Tym razem jednak w sumie było 300m kraulem (na przemian z żabką) i ćwiczenia z nurkowania – udało mi się przepłynąć więcej niż pół basenu (i to tak o 2-3m!). Próbowałem także poćwiczyć fikołki w wodzie, ale tu technika cały czas mnie zawodzi i napiłem się tylko nosem masę wody :))).
A pisząc tę króciutką relację trzeba dodać, że jestem zmęczony tak, że nawet ręce mnie zawodzą.
Ale wypocząłem na wsi – byłem dziś na imieninach u babci. Tam rozłożyłem sobie kocyk i poleniuchowałem na słoneczku – chyba trochę znowu się opaliłem. iPod znowu przydał się jako taki wypełniacz czasu – całkiem zmyślne to urządzenie! Zwłaszcza listy Genius – kusi mnie, aby w końcu popełnić jakiś artykuł w tym temacie – nie mogę się jednak oprzeć, że cały czas ten sprzęt znam za mało. Ale może z czasem…
A jutro z rana 14km a wieczorem znowu basen. Jak to przeżyję to chyba zafunduje sobie loda :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz