Wczoraj
miałem przyjemność rozmawiać z redaktorem na temat biegania. Przy rozmowie była
także obecna pani, która była odpowiedzialna za poprawne przeprowadzenie
konkursu. Już wymianie kilku zdań okazało się, że oprócz mnie oni też biegają!
Redaktor świeżo przebiegł dyszkę w ostatnim RunWarsaw a pani ma już wielokrotne
dychy na koncie a nawet dwunastki. Oboje więc zaliczają się do prawdziwych
amatorów biegania - już raczej nie joggingowców czy truchtaczy.
Pierwsza
refleksja jaka mi się nasunęła dotyczyła popularności tego amatorskiego sportu.
Faktem jest, że jest to też forma lansowania się, mody czy trendu aktualnego -
fakt pozostaje jednak faktem. Nasza rozmówczyni dla przykładu zaczęła biegać
aby zrzucić troszkę wagi - biega już 2,5 roku! Zwykli zjadacze chleba nie
biegają tak długo… Redaktor zasadniczo od niedawna biega (tak zrozumiałem), ale
wciągnął się we frajdę biegania.
Niezależnie
jednak od powodu, biegających przybywa. Wczorajszy trening dla przykładu
rozpocząłem o 23:06 a mimo to spotkałem nadal wielu biegaczy(!)
Rozmowa
w pewnym momencie ześliznęła się na tory "a jak na to rodzina?".
Przyznałem się, że dość słabo. Raczej niechętnie patrzą na moje bieganie.
Właściwie to zjawisko dotyczy tylko żony, bo dzieci mocno mi kibicują i chcą
wkręcić się nawet w ten sport. Córeczka ciągle namawia mnie na biegi na bieżni
- lubi szybkie i krótkie dystanse. Mam wrażenie, że całkiem dobrze jej to już
wychodzi. Starszy natomiast męczy mnie, abym zaczął go przygotowywać do
pierwszej swojej dyszki. Niestety aktualnie narzeka na pięty podczas treningów
piłki nożnej i wszystko wskazuje na to, że najpierw lekarz musi przebadać jego
predyspozycje do tak długich dystansów…
Chwilę
po tym zorientowałem się, że rozmówcy skarżą się podobnie: "u mnie to
samo", "mam tak samo"! Wtedy zaświtała mi myśl, że to chyba nie
tylko ja mam taką sytuację rodzinną. Zacząłem sobie przypominać sytuacje, z
jakimi borykali się Ci, którzy biegali ze mną treningowo (tudzież ja z nimi) -
wszędzie było podobnie, choć może nie każdy był wylewny w tych tematach, aby
połapać się od razu w temacie. Nie dość, że jest to więc dość powszechne
zjawisko, podobnie jak samo bieganie, to dodatkowo należy doliczyć to jako
jeden z poważnych i znaczących elementów demotywujących w praktykowaniu tego
sportu.
Ja
wielokrotnie chciałem odpuścić swoje bieganie, bo jednak dla rodziny chcemy
robić wiele, dużo - czasem niemal nawet dusze zaprzedać. Jednak gdy chcemy coś
osiągnąć, czasami trzeba zrobić coś wbrew komuś lub czemuś. W końcu nie
rezygnujemy z rodziny biegając a jedynie wyrywamy trochę czasu dla siebie… nie
zapominajmy, że każdy z nas potrzebuje takiego czasu tylko dla siebie
(oczywiście umiar wskazany bezwzględnie!).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz