Ech, wylizałem się z jakiegoś choróbska, to teraz gardło mnie zaatakowało. Dziś bolało już na tyle mocno, że miałem poważne problemy z skonsumowaniem śniadania. Antybiotyk skończył się wczoraj więc mam nadzieję, że będzie też łatwiej wylizać się z tych gardłowych świństw. A jak już mowa o świniach, to tylko rzut beretem aby powiedzieć coś o dzikach.
Wracając w czwartek w nocy do domu, przy naszej zajezdni autobusowej zauważyłem jakieś stado. Byłem w szoku, gdy zorientowałem się, że są to dziki – ok. 8-9 sztuk! Zawróciłem szybciutko młodą parę, aby poszli inną drogą, a ja podjechałem spokojnie do nich, aby pstryknąć im fotkę – niestety zrobiony N95, więc słabo widać. Potem zadzwoniłem na 112, gdzie pan stwierdził: znowu wyszły…
Znaczy się, że bieganie w nocy w moim terenie może rzeczywiście być dość niebezpieczne, zwłaszcza że jest to moja standardowa trasa…

4 komentarze:
i znow jak z filmu grozy! :)
Właśnie tak wygląda życie na Tarchominie ;)
o rany ;) A jakiego przyspieszenia mozna dostac :))))
Wow!!!
U mnie sarny i bażanty.
U Ciebie dziki.
Wow!!!
Dori
Prześlij komentarz