Ech, czuję jednak niedosyt tego tygodnia. Jeden trening uciekł, choć z drugiej strony wiem, że być może mnie to uchroniło przed jakimiś głupimi kontuzjami. Tak więc dziś wstałem zaraz po 6:00 i ruszyłem do roboty: śniadanie, rozgrzewka i na wycieczkę biegową. Plan opiewał na 16km, ale chciałem lekko podbić ten dystans – wydawał mi się jakiś taki krótki :)))
O 8:00 czekał już na mnie Robert na rowerze (tym razem biegałem w okolicach Poniatowej). To on zaplanował trasę i zdałem się całkowicie na jego pomysłowość – nie zawiodłem się. Trasę tak piękną dobrał, że nie mogłem się nadziwić, jak pięknie jest w okolicznych lasach.
W ogóle mieliśmy dużo szczęścia, bo słońce wyszło ledwie ruszyliśmy. Można więc powiedzieć, że znowu słońce mnie dopieszczało ;)) Z tej też okazji poprosiłem Roberta aby postarał się mnie uwiecznić na zdjęciu. Okazało się, że nie jest to łatwe zadanie, bo musiał dobrze mnie odstawić, aby móc zrobić fotkę. Widać było, że kosztowało go to bardzo wiele sił. A i efekty nie były powalające. Widać, że aby posługiwać się tym aparatem potrzeba trochę wprawy. Fotki jednak zdecydowanie nadają się do pokazania, więc dziś je prezentuję :)))



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz